
Takie zdarzenia, choć mają miejsce nazbyt często, niż by się chciało - zawsze wywołują szok, niedowierzanie i... złość. To zrozumiałe. Tym razem zareagowali wilanowscy funkcjonariusze.
Szok i złość - to można czuć, czytając kolejną tego typu historię. Tym razem zdarzyła się ona przy ul. Bonifacego.
W nocy z 14 na 15 marca policję wezwano do jednego z bloków mieszkalnych. Z przekazanych informacji wynikało, że w jednym z mieszkań znajdowała się kobieta z dwumiesięcznym dzieckiem. Ich zdrowiu i życiu miało zagrażać niebezpieczeństwo. 30-latka - jak się potem okazało - miała prosić o pomoc swoją matkę w trakcie awantury ze swoim partnerem. Zaniepokojona babcia po przybyciu na miejsce, mimo słyszalnych odgłosów świadczących o obecności lokatorów, nie mogła wejść do lokalu. Telefonu również nikt nie odbierał. Dlatego nie mogła tak tego zostawić. Zareagowała i zadzwoniła po pomoc do wilanowskich funkcjonariuszy.
Mundurowi mieli więc uzasadnione podejrzenie, że w mieszkaniu mogło dziać się coś złego. Na miejscu pojawiła się również Straż Pożarna. Przy pomocy siłowego wejścia, służbom ratowniczym udało się wejść do środka. Wewnątrz panował chaos i bałagan. Jak zrelacjonowała akcję asp. Iwona Kijowska, "na parapecie okna stała otwarta butelka wódki oraz kieliszki. Czuć było zapach papierosów".
W łóżku leżała kobieta, której stan wskazywał, iż była pod wpływem alkoholu, a w łóżeczku leżał 2 miesięczny Klaudiusz. Wezwana na miejsce załoga karetki pogotowia przebadała dziecko, któremu na szczęście nic się nie stało i kobietę, która nie wymagała hospitalizacji.
Badanie stanu trzeźwości 30-latki wykazało, że ma ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Będąc w takim stanie, kobieta "opiekowała się" własnym dzieckiem. Jej "ukochanego" w mieszkaniu nie było. Chłopczyka przekazano więc pod opiekę 53-letniej babci, a jego matka przetransportowana została do aresztu policyjnego.
Kobieta usłyszała zarzut. Za narażenie na utratę zdrowia i życia maluszka, grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności.
Fot. KRP II
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie